0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Agata KubisAgata Kubis

Podczas rozprawy 19 lutego 2021 Elżbieta Podleśna i Ewa Borguńska, zostały uwolnione przez sąd od zarzutu naruszenie miru domowego, o który aktywistki oskarżyła TVP. Chodzi o przestępstwo z art. 193 Kodeksu karnego: "Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".

Sprawa dotyczyła o wydarzeń z 22 stycznia 2019 roku, kiedy po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza kobiety protestowały pod i w siedzibie TVP. Jak mówiły, ich protest był odpowiedzią na materiały Telewizji Publicznej atakujące i szczujące na Adamowicza. Obrońca i obie oskarżone wnosiły o uniewinnienie.

"Wyrok uniewinniający jest czymś innym niż umorzenie. Wyrok mówi, że miałyśmy prawo do zrobienia tego, co zrobiłyśmy. Czuję się tak, jakby prawo zostało na tej sali uczczone, uhonorowane" - mówiła po zakończeniu rozprawy Elżbieta Podleśna Maćkowi Piaseckiemu, reporterowi OKO.press, który relacjonował proces.

Wyrok jest nieprawomocny. Aktywistki zaznaczyły, że spodziewają się, że prokurator złoży apelację.

Przeczytaj także:

Sąd: TVP musi liczyć się z krytyką

W ramach protestu aktywistki weszły do holu budynku telewizji, usiadły na podłodze i nie chciały opuścić holu. Pracownicy ochrony TVP wynieśli protestujące kobiety, które w wyniku tej interwencji odniosły na tyle poważne obrażenia, że potrzebna była interwencja pogotowia.

"Sąd nie znalazł inkryminownego zamiaru w zachowaniu oskarżonych. Znalazły się one w holu TVP, by skorzystać z im przysługującej wolności" - powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzina Małgorzata Drewin.
Rozprawa, Elżbieta Podleśna-TVP;, 19.02.2021
Elżbieta Podleśna. Fot. Agata Kubis / OKO.press

Podkreślała, że ich wola protestu w tym przypadku była ważniejsza niż życzenie TVP, by protestujących w holu nie było. Sędzia wyraźnie zaznaczyła, że oskarżone korzystały z przysługującego im prawa do krytyki. Ich protest, co istotne, nie paraliżował funkcjonowania instytucji TVP. Do budynku można było wejść, jak i wyjść, po prostu mijając przy tym protestujące, które nikomu nie zawadzały.

Sędzia Drewin powiedziała również, że TVP musi liczyć się z krytyką, nawet jeśli przybiera ona takie formy.

Obrońca: Kobiety reagowały tam, gdzie reakcja była niezbędna

Podczas rozprawy prokurator przekonywał, że Podleśna i Borguńska 22 stycznia 2019 roku "wdarły się na teren obiektu telewizji i mimo wielokrotnych wezwań nie opuściły go". Zdaniem prokuratora wszystkie działania pracowników ochrony były podjęte zgodnie z przepisami.

Obrońca oskarżonych, mec. Piotr Zemła przekonywał z kolei, że pracownicy ochrony mogli użyć wobec protestujących kobiet siły, ale tylko wtedy, gdyby stawiały one czynny opór. "Trudno mi znaleźć przykład oporu bardziej biernego niż siedzenie" – mówił obrońca.

Rozprawa, Elżbieta Podleśna-TVP;, 19.02.2021
Ewa Borguńska. Fot. Agata Kubis / OKO.press

W swoim wystąpieniu mec. Zemła podkreślał, że działanie Podleśnej i Borguńskiej było przede wszystkim protestem wobec działań TVP:

"Chorobą naszych czasów jest obojętność. Z pewnością moje mandantki na tę chorobę nie cierpią. Moje mandantki są aktywistami społecznymi. Reagują tam – z korzyścią dla całego społeczeństwa – gdzie ta reakcja jest niezbędna. Nie inaczej było w sprawie niniejszej".

Jak uzasadniał mec. Zemła, zachowanie kobiet nie utrudniało funkcjonowania TVP. W sprawie aktywistek nie interweniowała także policja, co – zdaniem obrońcy – oznacza, że policja nie dopatrzyła się w ich zachowaniu łamania prawa.

Podleśna: "TVP boi się własnego cienia"

Swoje mowy wygłosiły także oskarżone.

"Kiedy pojawiłam się pod drzwiami TVP, początkowo byłam tam sama. 17 stycznia dołączyła do mnie druga koleżanka. Już drugiego dnia naszego protestu drzwi TVP Info były chronione przez policję. Policjanci odcinali dostęp do holu głównego budynku, instytucji, na którą płaciłam abonament" – relacjonowała wydarzenia z 22 stycznia Podleśna.

"Ten hol główny był do tej pory miejscem otwartym dla obywateli. W holu głównym trwała wówczas wystawa. Moje rozliczne kontakty z TVP sprzed czasów rządów PiS polegały na tym, ze mogłam spokojnie wejść do holu głównego, przygotować się do rozmowy, nikt nigdy nie wystawiał przed drzwi tego budynku policji. Nie wiem jakie zachowanie nas – stojących początkowo we dwie z kartkami »TVoja wina« – skłoniło do tak mocnej ochrony publicznego nadawcę. Może to, że boi się on własnego cienia i musi chronić miejsce, z którego leje się nienawiść, tak jak lała się na Pawła Adamowicza" – opowiadała przed sądem Podleśna.

Rozprawa, Elżbieta Podleśna-TVP;, 19.02.2021
Sędzina Małgorzata Drewin. Fot. Agata Kubis / OKO.press

Podkreśliła, że 22 stycznia policja zeszła ze schodów przed budynkiem telewizji i do holu głównego można było swobodnie wejść tak, jak dawniej.

"Wszystkie dowody z monitoringu pokazują, że do holu głównego można było spokojnie wejść i wyjść, nie stałyśmy na drodze" – mówiła aktywistka.

Druga oskarżona, Ewa Borguńska, odczytała na sali sądowej list do prezesa TVP Jacka Kurskiego, który kobiety miały ze sobą podczas protestu w 2019 roku.

"Stoję tu, ponieważ według urzędników tego prezesa [Kurskiego] naruszyłam mir domowy jednego z jego budynków. Ta władza nie potrafi sprawować swojego mandatu inaczej niż poprzez mijanie się z prawdą, kłamstwa, oszczerstwa, manipulacje, insynuacje i siłę" – mówiła Borguńska.

;

Udostępnij:

Maciek Piasecki

Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.

Sebastian Klauziński

Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze